Until Dawn remake – recenzja

Until Dawn to wydana w 2015 roku gra z gatunku interaktywnego horroru. Historia opowiada o grupie przyjaciół, którzy spędzają urlop, imprezując w schronisku znajdującym się na szczycie góry Blackwood. Wyjazd kończy się tragedią, gdy w wyniku głupiego żartu giną dwie siostry. W rocznicę wydarzenia uczestnicy zostają zaproszeni do tego samego miejsca przez brata ofiar, aby uczcić ich pamięć.

Chociaż oryginalna gra ma na karku już niemal 10 lat, wciąż prezentuje się całkiem dobrze. Modele postaci dobrze odwzorowują wygląd aktorów, a ich mimika jest wiarygodna. Również lokacje wyglądają całkiem nieźle. Pod względem grafiki, Until Dawn to jedna z najbardziej efektownych i zarazem wymagających gier na konsoli PlayStation 4. Niestety, wiąże się to z niską wydajnością. Na oryginalnej konsoli PS4 gra osiąga w granicach 15-25 klatek na sekundę, co momentami przypomina pokaz slajdów. Jedynie posiadacze konsol PlayStation 4 Pro (lub PlayStation 5) mogą cieszyć się lepszą płynnością. Teoretycznie, remake powinien naprawić te problemy, ale w praktyce tak nie jest. Until Dawn remake PC cierpi na problemy z optymalizacją (o czym za chwilę), a wersja na PS5 jest ograniczona do 30 FPS-ów!

Until Dawn remake – nowości

Najważniejszą zmianą jest przeniesienie gry na silnik Unreal Engine 5 i wykorzystanie możliwości, jakie oferuje. Efekty, szczególnie cieniowanie, oświetlenie (ray tracing) i odbicia, wyglądają fenomenalnie. Twórcy poprawili także modele postaci oraz podnieśli rozdzielczość tekstur. Efekt jest naprawdę zadowalający – przy najwyższych ustawieniach można dostrzec nawet pory na skórze. Niestety, nowy silnik spowodował efekt uboczny – okazjonalnie gra zaczyna się lekko zacinać, nawet na dość przyzwoitym sprzęcie. Jest to wada większości gier powstających na Unreal Engine 5. Do tej pory ukazał się jeden patch, który nieznacznie poprawił sytuację, jednak w trakcie pisania tej recenzji, gra wciąż nie działa idealnie.

  Pan Samochodzik i templariusze 2023 - recenzja

until dawn 2024 recenzja

Inną rzucającą się w oczy zmianą są rzuty kamery. W Until Dawn z 2015 roku większość lokacji miała kamerę osadzoną na stałe, niczym w klasycznych horrorach z serii Resident Evil. W remaku poruszamy się z kamerą umiejscowioną za plecami bohatera, którą możemy niemal dowolnie sterować – podobnie jak w remake’u Resident Evil 2. Taki widok pozwala na wygodniejszą eksplorację. Szkoda jednak, że sterowanie nadal jest nieco sztywne. Postać nie reaguje od razu, a z opóźnieniem. Przypomina to prowadzenie ciężkiej maszynerii, która musi się rozpędzić, a przy próbie zatrzymania potrzebuje chwili, by wyhamować.

Design poziomów pozostał niemal bez zmian. Pojawiają się jedynie drobne odstępstwa, jak dodatkowe odnogi, w które można skręcić, ale są to zmiany bez większego znaczenia dla ogólnej fabuły. Największą zmianę przeszedł prolog gry – to, co w oryginale było pokazane fragmentarycznie lub jedynie sugerowane, tutaj zobaczymy w całości. Twórcy dodali również dwa nowe zakończenia, które stanowią furtkę do ewentualnych kontynuacji. Innymi drobiazgami są nowe totemy (znajdźki z podpowiedziami) oraz notatki, ale są to jedynie kosmetyczne zmiany.

recenzja Until dawn remake

Pomijając wspomniane już „przycięcia”, gra jest w miarę stabilna pod względem technicznym. Podczas rozgrywki zawiesiła się tylko raz, a większych błędów, takich jak przenikanie się obiektów czy przekłamania graficzne, nie było. Niewielkim błędem jest okazjonalny brak synchronizacji ruchu warg z wypowiadanymi słowami. Jest to o tyle dziwne, że w oryginale ten problem praktycznie nie występował – ci sami aktorzy nagrywali zarówno dialogi, jak i motion capture.

Czy warto kupić Until Dawn remake? Oprócz poprawionej grafiki i kilku kosmetycznych dodatków gra nie oferuje zbyt wielu nowości. Nie ma nowych zagadek, postaci ani dodatkowych etapów. To po prostu ta sama gra, sprzedawana w nowym, atrakcyjnym wizualnie opakowaniu. Musicie więc sami odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jesteście gotowi zapłacić za nią niemal dziesięciokrotność ceny używanego egzemplarza oryginalnego Until Dawn.

Until Dawn – recenzja

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *