The Invitation (Zaproszenie) 2022 – recenzja filmu

Evie to biedna nowojorska artystka, która wieczorami dorabia jako kelnerka. Po kolejnej imprezie w jej ręce wpada torebka z suwenirami dla gości. Jednym z gadżetów jest test DNA pozwalający namierzyć odległych członków rodziny. Ku jej zaskoczeniu, test wykazuje, że Evie jest spokrewniona z zamożną brytyjską rodziną. Nowo poznany kuzyn zaprasza ją do rodowego dworu. Właśnie ma się odbyć wesele, które będzie świetną okazją do poznania wszystkich członków rodziny. Po śmierci matki Evie czuje się samotna, więc postanawia skorzystać z zaproszenia. Po przybyciu okazuje się, że nowa rodzina jest bardzo gościna, uprzejma i…niepokojąca.

Scenariusz autorstwa Blair Butler początkowo przypomina trochę Uciekaj Jordana Peele’a. Evie przybywa w nieznane sobie środowisko, gdzie wszyscy traktują ją w bardzo gościnny, jednak jednocześnie nieco dziwny sposób. Być może to dziwactwo zamożnych Brytyjczyków, ich rasizm, a może coś jeszcze gorszego. Tak czy inaczej, początek filmu jest bardzo obiecujący. Niesyty w drugim akcie tempo zaczyna szwankować. Bohaterka romansuje z przystojnym panem domu, gospodarze stawiają ją w niezręcznych sytuacjach a okazjonalnie pojawia się jakiś jump-scare, abyśmy nie zapomnieli, że mamy do czynienia z horrorem. Problem w tym, że ten schemat powtarza się kilkakrotnie. Gdy bohaterka zostaje postawiona w kłopotliwej sytuacji po raz piąty, nie robi to już takiego wrażenia. Już wiemy, że członkowie rodziny są wyniośli i traktują ją protekcjonalnie. Już wiemy, że przystojny lord podoba się Evie. Już wiedzieliśmy, że na dworze grasuje jakiś potwór. Po co powtarzać to samo, skoro nie wnosi to nic nowego do historii? Nie pomaga też niepotrzebne rozwleczenie wątku romansowego. Widzowie przyszli na gotycki horror, a nie komedię romantyczną.

Zaproszenie film 2022

Jeszcze gorzej wypada zakończenie. Jeśli drugi akt był przesadnie wolny, tak trzeci wydaje się zbyt raptowny. Wszystkie wątki zastają rozwiązane nagle i pozostawiają nas z uczuciem: to już? Inne zastrzeżenie można mieć do przewidywalności. Rąbek głównej tajemnicy zostaje uchylony już na początku filmu, a na jego podstawie reszty można się stopniowo domyślić. Kiedy pojawia się finałowy twist, nie robi takiego wrażenia, na jakie liczyli twórcy. Szczególnie jeśli ktoś obejrzał zwiastun, gdyż w zasadzie spoiluje on większość fabuły.

  Ghost of Tsushima: Director's Cut - recenzja

Wielką zaletą jest świetnie dobrana obsada. Nathalie Emmanuel (Gra o Tron) jest perfekcyjna w roli Evie. Aktorka jest naturalna, czarująca i sprawia, że kibicujemy jej postaci od samego początku. Evie musi zmierzyć się nie tylko z nadnaturalnym złem, ale i nieprzyjemnymi sytuacjami, mikroagresją i protekcjonalnością. Mimo słabego materiału aktorka stara się jak może. To samo można powiedzieć zresztą o drugim planie. Z obsady szczególnie wyróżniają się Thomas Doherty w roli demonicznego lorda i Sean Pertwee (Gotham) w roli gburowatego lokaja.

Thomas Doherty zaproszenie

Scenografia w udany sposób buduje atmosferę gotyckiego horroru. Zamek wygląda bardzo przekonująco, zarówno jeśli chodzi o wystrój wnętrz, jak i mroczne podziemia. Szkoda, że tak samo dobre nie są efekty specjalne. Niektóre niebezpiecznie zbliżają się do poziomu znanego z seriali CW.

Zaproszenie mogło być całkiem udanym filmem. Są tu wszystkie składniki porządnego horroru: solidna obsada, mroczna gotycka atmosfera, przyzwoite jump-scare i niepokojące postacie. Mamy też subtelny komentarz na temat podziałów klasowych i nierówności społecznych. Od strony aktorskiej film nie zawodzi, jednak fabuła jest bardzo przewidywalna. Już po kilkunastu minutach domyślamy się, o co chodzi i zamiast zaskoczenia, przeżywamy nudę. Film można obejrzeć, jednak nie ma co nastawiać się na emocjonujący spektakl.

5/10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *